Recenzja filmu

The Shrouds (2024)
David Cronenberg
Vincent Cassel
Diane Kruger

Mięso, masa, maszyna

"The Shrouds" nie zawodzi pod względem skali tematycznych poszukiwań. Film eksploruje ciekawe tematy – wojeryzm jako sublimację aktu seksualnego, obsesję ciała jako manifestację strachu przed
Mięso, masa, maszyna
źródło: Materiały prasowe
"Opowiedz mi coś o ciele" – słyszy szczupły facet z postawionymi na sztorc siwymi włosami. Gad demyt, David, tylko nie ty! Powinieneś być lepszy od wszystkich, starzejących się "luminarzy kina". Miałeś nie pochylać się z czułością nad własną karierą, nie szukać w sztuce autoterapii, do samego końca wytyczać nowe ścieżki. 

Żeby oddać Kanadyjczykowi sprawiedliwość, elegijne "The Shrouds" to wciąż kino intrygujących pytań, a nie udzielanych protekcjonalnym tonem odpowiedzi. Cronenberg, który ma na koncie tak różne filmy jak "Wschodnie obietnice" o rosyjskiej mafii w Londynie, melodramat a rebours "M. Butterfly" oraz inspirowane "Bulwarem Zachodzącego Słońca", satyryczne "Mapy gwiazd" (pomijając oczywiście dziesiątki historii o mięsie, masie i maszynie), nie zwykł jeździć na wstecznym biegu. Szkoda natomiast, że tym, co traci wraz z wiekiem, jest filmowa wrażliwość – zmysł inscenizacyjny, frajda płynąca z rozwijania narracji, dzikość popychająca go do mnożenia szokujących obrazów.  

Nominalnie, mamy do czynienia z horrorem, choć rozpisanym na matrycy psychodramy. Karsh (Vincent Cassel) to technologiczny guru, magnat branży pogrzebowej oraz właściciel cmentarza przyszłości, którego rezydenci, obleczeni tytułowym całunem, gniją w rozdzielczości 4K, pod czujnym okiem nowoczesnych kamer. Jedno z ciał należy do zmarłej w skutek ciężkiej choroby żony Karsha, a podglądanie jej przez całun staje się dla mężczyzny osobliwą formą przepracowywania żałoby. Bohatera poznajemy w scenie tak dziwacznej, a jednocześnie casualowo zainscenizowanej, że mógł ją nakręcić jedynie twórca "Nagiego lunchu" i "Wideodromu". Zanim, w ramach randkowej atrakcji, Karsh pokaże zafascynowanej nim kobiecie rozkładające się ciało żony, spyta: "W jaki mrok jesteś gotowa zajrzeć?".

To pytanie nie tylko do bohaterki, ale też do nas – choć, mówiąc szczerze, po tylu latach Cronenberg raczej nie powinien go zadawać. Sam jest gotów zajrzeć w najczarniejszą otchłań i dość powiedzieć, że "The Shrouds" nie zawodzi pod względem skali tematycznych poszukiwań. Film eksploruje ciekawe tematy – wojeryzm jako sublimację aktu seksualnego, obsesję ciała jako manifestację strachu przed śmiercią, żałobę jako stan dojmującego, erotycznego niespełnienia. Ktoś powie, że to kawałki z kolekcji największych hitów reżysera. Ja powiem, że nie ma nic złego w piosenkach, których słuchamy na okrągło; zwłaszcza w nowych, intrygujących aranżacjach. W rozciągniętej na bite czterdzieści lat opowieści o związkach seksu i śmierci z technologią wciąż pojawiają się kapitalne metafory. Na przykład motyw tajemniczych wypustek na kościach nieboszczyków, które okazują się katalizatorem tęgiej paranoi oraz zaprojektowanym cyfrowo narzędziem psychologicznych tortur. Chapeau bas!

Niestety, radocha z kolejnej wizyty w głowie Cronenberga nie zmienia faktu, że seans "The Shrouds" to droga przez mękę. Rozpisany na ciągnące się stąd do wieczności sceny dialogowe, film ma kontrintuicyjny rytm oraz ujemną dynamikę. Natomiast apatyczny Vincent Cassel i umiarkowanie podekscytowana Diane Kruger wygłaszają swoje kwestie z entuzjazmem pracowników Urzędu Skarbowego. Rozumiem autoironiczną naturę tego zabiegu i miejscami pączkuje z niego jakiś rodzaj absurdalnego humoru. Cena jest jednak niewspółmierna. I nie chcę być gościem, który to mówi, ale cóż: nawet osobisty, autobiograficzny wątek przepracowywania traumy po stracie bliskiej osoby nie jest czarodziejską różdżką, która zamieni worek z intrygującymi pomysłami w żywe, oddychające kino. 
1 10
Moja ocena:
5
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones